Jednak w porównaniu do współczesnych przedstawicieli tego gatunku ten film wyrasta wręcz na arcydzieło. Groza oparta na niedopowiedzeniach i zaledwie kilka drastycznych szczegółów wywołują większy dreszcz strachu niż rzeźnia we wszystkich częściach "Piły". A rola Hauera po prostu mrozi krew w żyłach, to bezlitosne spojrzenie...
Co racja, to racja. Film może nie jest wybitny, ale dzisiejsze "thrillery", które częściej wzbudzają obrzydzenie niż strach nie dorastają mu do pięt.
Bardzo dobry film,najlepszy thriller jaki widziałem.Wolałbym jednak,gdyby tytułowy "Autostopowicz" przeżył,a tak znów happy end... 8/10 :)
Absolutnie się z Tobą zgadzam! Ja to oglądałem jeszcze jako nastolatek "era VHS" i to po prostu powalało. Nigdy nie zapomnę tego klimatu, wrażenia jakie na mnie ów fim zrobił.
A co do "Piły", to widziałem 2 pierwsze części i mam dość. To takie ściganie się z jeszcze bardziej brutalnymi filmami w celu ukontentowania widza, któremu trza coraz większych dawek obrzydliwości żeby był usatysfakcjonowany, podobnie jak szybko rośnie zapotrzebowanie na coraz większe dawki ćpunowi szprycującemu się heroiną. A "Hitchiker" jest ponad to. Dlatego tak go cenię.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Różnica pomiędzy takimi filmami jak Autostopowicz, czyli z krwi i kości dreszczowcami, a średniakami w stylu Piły, polega na tym, że te pierwsze na prawdę straszą, denerwują, wywołują niepewność, te drugie zaś wywołują wyłącznie niesmak i niezdrową fascynację.
To jest horror, a nie thriller. Mamy tu elementy fantastyczne, w postaci demonicznego autostopowicza, który raczej nie jest zwykłym człowiekiem.
Jest świetnie zrobiony i dobrze zagrany a Hauer to Hauer - jedna z najlepszych złych kreacji w historii kina według mnie. Do tego pewnie dodałbym np Garego Oldmana w Leonie Zawodowcu.