Uważam, że powinien dostać Oscara - bo tak przejmującej, zawadiackiej i dobrej roli już dawno nie widziałam w kinie.
Konkurencję ma silną - bo raczej Bale za Vice jest na prowadzeniu, a i Malek i Cooper - mają swoje szanse.
Zwłaszcza Malek - bo rola typowo skrojona pod Oscary, czyli 1) zmiana wyglądu i upodobnienie się do Freddiego, tj. oddane podobieństwo, 2 gra geja.
Mając na uwadze obecne czasy Maleka można obstawiać zupełnie poważnie.
A Cooper także może wygrać - bo jest popularny, bo śpiewał sam, bo zapuścił wąsy, brodę i włosy, bo sam stworzył "Narodziny gwiazdy", tj. reżyserował film - i jeszcze wydobył z Lady Gagi aktorkę:)
A W. Dafoe nie widziałam - więc tu trudno mi coś wyrokować - ale to także zasłużony aktor:) i skoro grał van Gougha - to przecież i on się upodobnił do malarza, tj. zapuścił wąsy, brodę itp:), i także pewnie grał geja:).
A taki Mortensen - może i przytył i ma wąsy:), ale zagrał zwykłego, heteroseksualnego faceta:) - i w odróżnieniu od Chaneya w interpretacji Bale - był prostu dobrym facetem:). Tacy nie wygrywają:).
Niby tak, ale czasem zdarzają się niespodzianki ;) A póki nie widziałem ról Bale'a i Dafoe, to uważam, że Viggo będzie im ciężko przebić, przynajmniej z mojej perspektywy :D
Moim zdaniem to też nie jest rola oskarowa.Taki Malek jest stosunkowo młody, ma czas
Widziałem też green book i zdecydowanie rola Mortensena bardziej mi przypadła.
Z nominowanych nie widziałem Van Gogha (A Dafoe uwielbiam), więc trudno mi się jednoznacznie wypowiedzieć kto winien/faworyt. Niemniej Viggo zdecydowanie najlepszy z pozostałej czwórki, choć i Bale który do niedawna był bardzo jednowymiarowym aktorem (pierwsza naprawdę dobra rola to 3:10 do Yumy) od jakiegoś czasu zaskakuje.
Malek ok, Bradley Cooper nie ta liga. Ale ta dwójka i ich kreacje to znowu najbardziej głośne/gwiazdorskie role skrojony pod tak rozbuchane ceremonie.
Generalnie z całej piątki Dafoe to zdecydowanie najwybitniejszy aktor i wg. mnie może być czarnym koniem, choć jak pisąłem seans Van Gogha jeszcze przede mną.
Tak - szkoda mi bardzo Mortensena. Zwłaszcza, że Green book wygrał jako film, i za scenariusz i za rolę drugoplanową - a aktorowi pierwszoplanowemu nie dali - gdy przecież to on i Ali zrobili ten cały film.
Mnie również bardzo szkoda Viggo, idealnie by było gdyby oboje z Ali zdobyli Oscary. Lubię Maleka ale to nie była rola na Oscara, zresztą jest młody ma jeszcze czas. ech.
Ja tez sie z tym nie mogę pogodzić, rola życia Viggo, uczta dla oczu i uszu warsztatowo. Odmienna od dotychczasowych no i wbrew pozorom bardziej wymagająca od roli Maleka ...bo bez fajerwerków oparta na niuansach...
Też mi bardzo szkoda Viggo, że nie dostał statuetki. Zasłużył bardzo, bo to on jest główną napędową tego filmu. I ten włoski akcent <3
Viggo stworzył tak żywego nowojorskiego Włocha, jakby żywcem wycięli go z "Chłopców z ferajny" bądź z "Prawa Bronksu". Genialna, wybitna rola, postać niejednoznaczna, dobra i zła, zabawna i poważna zarazem. Facet zmiażdzył wszystkie inne role w filmie, a z Alim powinni się zamienić w kategorii "Nominacja <=> Oscar".